Zerówka w edukacji domowej - Podstawa programowa?
Zerówka w edukacji domowej nie kończy się egzaminem. Nikt nie sprawdza, czego się dziecko nauczyło. Tak właściwie to nie musi się niczego uczyć, jeżeli nie ma ochoty - to jest w tym wszystkim najpiękniejsze, że można pozwolić dziecku na bycie dzieckiem tak długo, jak się da.
Młodsza córka w ogóle nie garnie się do wiązania butów, ale nikt jej do tego nie namawia. Oczywiście zaznajomiłam się z podstawą programową dla tego wieku, lecz nie jest i nie będzie ona wyznacznikiem naszego roku, co Oli już skutecznie zaznaczyła niechęcią do jakichkolwiek zadań. Mój zapas książeczek edukacyjnych z zadaniami i szlaczkami na razie więc zniknął w piwnicy i nie wiem, czy kiedyś będzie chciała po niego sięgnąć.
Oliwka dużo rysuje, trochę czyta, poza tym w kółko się bawi. Tak wygląda jej życie od czasów domowego przedszkola - nie ma ochoty uczyć się piosenek, tańczyć do przedszkolnych melodii i uważam, że jest to jak najbardziej okej. Nic przecież nie musi, może robić to, na co ma ochotę - tak długo, jak to możliwe mam zamiar jej na to pozwolić i nie zmuszać do nauki. Przemycamy edukację w zabawie, choć i to z różnym skutkiem i nie wszystkie tematy, które powinny się pojawić. Ale to nic, bo mamy czas. Dużo czasu, który możemy wykorzystać, jak chcemy.
A podstawa programowa? Gdzieś tam sobie istnieje. Przeczytałam ją i usunęłam z dysku komputera. Nie przyda się.
0 komentarzy